Dodając do sałatki łyżkę oliwy, zmniejszymy gęstość odżywczą potrawy nawet o 20%. Jak to możliwe?

Pora odczarować jeden z największych dietetycznych mitów.

O powracającym dziś znakomitym superfoodzie. O produkcie, który zawiera kwas alfa-linolenowy z grupy omega-3 i ma go nawet więcej niż dorsz, halibut i tuńczyk – wszystkie razem wzięte. 

Każdego dnia pochłaniamy za pozwoleniem świata dietetycznego jeden z najbardziej śmieciowych pokarmów.

Przeglądając prasę i internet, można dojść do wniosku, że olej kokosowy jest dobry dosłownie na wszystko. Jest dobry na odchudzanie, na odporność i na choroby serca. Przeciwdziała wirusom, grzybicom i cukrzycy. Reguluje pracę tarczycy, przeciwdziała chorobie Alzheimera i zmniejsza poziom cholesterolu. Jedyne co można powiedzieć, to WOW. Problem w tym, że zdanie nauki jest jednak mniej optymistyczne.

Jest masa produktów, które uznaje się za zdrowe, sprzedaje w sklepach ze zdrową żywnością, poleca jako dietetyczne, a w rzeczywistości są to produkty śmieciowe, pozbawione większości wartości odżywczych. 

Trudno znaleźć drugi tak ubogi w wartości odżywcze produkt.

Producenci wody butelkowanej powiedzą, że woda z kranu jest niebezpieczna, producenci wody źródlanej dodadzą, że woda ma głównie nawadniać, natomiast producenci filtrów do wody napiszą wiele artykułów o tym, jak najzdrowsza miękka woda świetnie wpłynie na nasz organizm. A co mówią badania? Coś zupełnie odwrotnego.

mail facebook instagram