Dieta bogata w mięsa i nabiał jest bardziej niebezpieczna, niż nam się wydaje

Chciałbym Wam opowiedzieć o jednym z wniosków, jakie wyszły przy pracy nad ostatnią książką.

Dziś o bardzo ciekawym i niezwykle ważnym wniosku, jaki wyszedł na światło przy pracy nad ostatnią książką.  Jeśli ktoś nie zna książki (Jadłospisy odżywcze), szybko wytłumaczę – książka zawiera 70 roślinnych przepisów, które możemy dowolnie układać w pełnowartościowe jadłospisy 1500 i 2000 kcal.

Niebezpieczne tłuszcze nasycone

Jednymi z najbardziej niebezpiecznych składników powszechnie występujących w diecie są tłuszcze nasycone. Razem z tłuszczami trans, przyczyniają się do chorób serca i do niewyobrażalnej ilości zgonów każdego dnia. Przestrzegają przed nimi najważniejsze instytucje zdrowotne i naukowe na świecie, m.in. Światowa Organizacja Zdrowia, Narodowa Akademia Nauk, Narodowe Instytuty Zdrowia, Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne, Światowa Federacja Serca, czy Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne.

Po co o tym piszę? Ponieważ wiąże się to bezpośrednio z tym, co chcę Wam pokazać.

Wszystkie produkty roślinne mają pewne ilości tłuszczów nasyconych

Książka składa się z samych roślinnych przepisów, są też w niej minimalne ilości oliwy, natomiast średnia ilość tłuszczów nasyconych w przeciętnym dziennym jadłospisie 2000 kcal wyniosła aż 80% dopuszczalnej dziennej dawki*. Jak to możliwe? Otóż wszystkie rośliny mają pewne ilości tłuszczów nasyconych. Na tyle duże, że dieta czysto roślinna, może dobiegać tłuszczami nasyconymi do górnej dopuszczalnej granicy.

Które produkty dostarczyły najwięcej tłuszczów nasyconych?

14% dostarczyły warzywa, owoce, zboża i strączki
18% dostarczyła oliwa (której była jedynie maks. 1 łyżeczka na potrawę)
18% dostarczyło mleczko kokosowe (którego były minimalne ilości w kilku przepisach)
50% dostarczyły nasiona i orzechy

Jaki płynie z tego wniosek?

Wielokrotnie spotkałem się z obliczeniami, które pokazywały ile możemy zjeść produktów odzwierzęcych, aby nie przekroczyć dopuszczalnych ilości tłuszczów nasyconych. Bo to dawka czyni truciznę i niewielkie ilości tłuszczów nasyconych nie zrobią nam krzywdy. Wszystko wygląda logicznie. W tym wszystkim pojawia się jednak jeden poważny błąd. Nie zakładamy, że produkty roślinne również posiadają tłuszcze nasycone.

Weźmy za przykład udo z kurczaka. Możemy sobie obliczyć, że jedna porcja (200 g) gotowanego uda z kurczaka bez skóry dostarczy nam 36% dopuszczalnej dziennej dawki tłuszczów nasyconych. Bezpiecznie? Wydaje się, że tak. Jednak biorąc pod uwagę powyższe dane, dodając tę ilość do naszego roślinnego jadłospisu, przekroczylibyśmy dopuszczalną ilość o prawie 20%! A mówimy tu o wersji najbardziej fit – gotowanego kurczaka bez skóry. Inne produkty odzwierzęce mają o wiele więcej tłuszczów nasyconych, przykładowo jeden plaster sera gouda dostarczy nam 34% dopuszczalnej ich ilości, a 1 łyżeczka masła – aż 40%.

Dodając do diety roślinnej nawet niewielkie ilości mięsa lub nabiału, niezwykle łatwo przekroczyć jest dopuszczalną zalecaną ilość tłuszczów nasyconych.  Gdy do „fit kurczaka” dodamy oliwę lub inny olej do smażenia, a nie daj Boże olej kokosowy lub palmowy – nagle zrobi się z tego nie dodatkowe 36%, a np. 70%, albo nawet już tym jednym posiłkiem przekroczymy dopuszczalne 100%.

Wniosek z tego płynie bardzo prosty. Biorąc pod uwagę ważną kwestię – że to dawka czyni truciznę – powinniśmy zdecydowanie unikać produktów odzwierzęcych. Przekroczenie nimi dopuszczalnych i bezpiecznych ilości tłuszczów nasyconych jest niezwykle proste. Ilości graniczne – o czym mało kto wie – dostarcza już często sama dieta roślinna.

*American Heart Association zaleca, aby ilość tłuszczów nasyconych była mniejsza niż 13 g dziennie,
w jadłospisach wyniosła przeciętnie 10 g,
AHA: https://healthyforgood.heart.org/Eat-smart/Articles/Saturated-Fats#.Vn28mfnhBYJ

.

Książka „Dieta odżywcza”
Więcej możesz przeczytać w mojej książce. Jest to odpowiedź na towarzyszące nam dziś ogromne dietetyczne zamieszanie. Książka poprzez analizę składu 460 produktów dokładnie pokazuje, które pokarmy są najbogatsze w cenne składniki odżywcze. Jest to prosty i graficzny przewodnik, który uczy jak doskonale zbilansować swoją dietę.

Subscribe
Powiadom o
guest
6 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Vernelith
Vernelith
6 lat temu

Bardzo ciekawy wniosek, rzeczywiście powszechnie w kontekście tłuszczów nasyconych mówi się tylko o produktach odzwierzęcych i wysokoprzetworzonych.Warto jednak zauważyć, że nasza wiedza na temat tłuszczów nasyconych wciąż nie jest pełna. Oglądałam ostatnio jeden odcinek brytyjskiego programu „Zaufaj lekarzowi”, gdzie przeprowadzono eksperyment. Podzielono ochotników na 3 grupy, z czego jedna miała spożywać określoną ilość oliwy z oliwek, druga oleju kokosowego, a trzecia masła. Nie pamiętam niestety dokładnych ilości i ile ten eksperyment trwał (zdaje się, że 2 miesiące, ale nie jestem pewna), w każdym razie wyniki były zadziwiające. Badano ilości „dobrego” i „złego” cholesterolu u ochotników. Spodziewać się można, że najgorzej wypadła grupa z masłem i tak rzeczywiście było. Lecz zaskakujący był wynik grupy z olejem kokosowym – ilość „złego” cholesterolu nieznacznie spadła (śladowe wartości), natomiast… Czytaj więcej »

TomJ
TomJ
6 lat temu

Organizacje te (Światowa Organizacja Zdrowia, Narodowa Akademia Nauk, Narodowe Instytuty
Zdrowia, Amerykańskie Towarzystwo Kardiologiczne, Światowa Federacja
Serca, czy Europejskie Towarzystwo Kardiologiczne) nie skreślają mięsa, nie skreślają nabiału i znalazłoby się pewnie parę innych różnic między ich podejściem i twoim. Przy tłuszczach nasyconych się zgadzasz.

W jaki sposób wybierasz kiedy się z tymi organizacjami zgodzić a kiedy nie?

Mateusz Żłobiński
Mateusz Żłobiński
6 lat temu
Reply to  TomJ

Zgadzam się z nimi, jednocześnie staram się przekazać, jak najefektywniej je wykorzystać. Instytucje zdrowotne muszą dostosować swoje zalecenia do odgórnie przyjętych norm, do zwyczajów żywieniowych. Ja mam inną rolę. Nie chcę dopasowywać zaleceń do przyzwyczajeń ludzi, lecz starać się pokazać, że zmieniając swoje przyzwyczajenia możemy bardzo dużo zyskać. Przykładowo jeszcze do niedawna WHO zalecało, aby połowa zbóż jaką jemy była razowa. Czy uważano wtedy, że białe zboża są zdrowe? Nie, to był po prostu jakiś kompromis. Podobnie jest teraz z mięsem i nabiałem. Wiadomo, że wpływają na choroby serca, nowotwory, wpływają na cukrzycę, mimo to instytucje zdrowotne idą na pewien kompromis i starają się znaleźć bezpieczną ich ilość. Przy czym cały czas widać zaostrzanie się wytycznych. W piramidach żywieniowych już całkiem rezygnuje się z czerwonego… Czytaj więcej »

TomJ
TomJ
6 lat temu

Nie jestem przekonany, że te instytucje myślą tak „wiemy, że to złe jest ale nie powiemy ludiom, bo się zszokują. Złagodźmy nasze stanowisko i jakoś to będzie”.

Filomi Danek
Filomi Danek
6 lat temu
Reply to  TomJ

Na owe instytucje ma wpływ polityka i naciski zrzeszeń producentów mięsa, nabiału, jaj, cukru… Opisał to doskonale wieloletni członek komisji ustalających normy żywieniowe Thomas Colin Campbell w książce „Ukryta prawda”

Blisko Przyrody
Blisko Przyrody
6 lat temu

Bardzo ciekawy wniosek, wydaje mi się, że niewiele osób zdaję sobie z tego sprawę i powinno się to nagłośnić. Teraz już bardziej rozumiem skąd u mojego taty, ktory praktycznie nie pije alkoholu, a mięso je 3-4 razy w tygodniu pojawiła się dna moczanowa, która jest nazywana chorobą królów.

Zobacz również
mail facebook instagram