O powracającym dziś znakomitym superfoodzie. O produkcie, który zawiera kwas alfa-linolenowy z grupy omega-3 i ma go nawet więcej niż dorsz, halibut i tuńczyk – wszystkie razem wzięte.
Zawiera komplet witamin, składników mineralnych, białko oraz zdrowe tłuszcze. Ma składniki o działaniu przeciwnowotworowym, przeciwmiażdżycowym, przeciwdziałającym cukrzycy i pomagające w leczeniu depresji oraz choroby alzheimera. Dodaje energii i dodatkowo wspaniale smakuje. Zawiera wapń, potas, magnez, żelazo, cynk i mangan. Zawiera kwas foliowy zalecany dla kobiet w ciąży – w ilości większej niż wszystkie mięsa i ryby. Zawiera wszystkie witaminy z grupy B, które wpływają na funkcjonowanie m.in. naszego układu nerwowego. Ma więcej witaminy B1 niż owoce, więcej B2 niż pełnoziarniste zboża, więcej B3 niż tofu. Zawiera kwasy tłuszczowe, które dodają energii oraz CLA, kwas tłuszczowy o przeciwdziałaniu nowotworowym. Co więcej, zawiera przeciwutleniacze oraz białko i wszystkie aminokwasy egzogenne.
Gdyby tego było mało, zawiera witaminę A działającą zbawiennie dla naszych oczu oraz witaminę E, zwaną witaminą płodności, a na koniec – zawiera więcej kwasu alfa-linolenowego z grupy omega-3 i niż dorsz, halibut i tuńczyk – wszystkie razem wzięte.
…..
…..
…..
…..
O jakim produkcie jest mowa? O pączku.
Tak tak. Czy żartuję? I tak i nie.
Dlaczego o tym piszę? Żeby pokazać Wam, jak łatwo można manipulować treścią. Wszystkie te informacje są jednak w pełni zgodne z prawdą. Dotyczą jednak pojedynczych elementów, pojedynczych składników zawartych w pączku, które nijak mają się do całościowej jego oceny. Wszystkie pokarmy powinniśmy bowiem traktować całościowo.
Druga rzecz, to manipulacja, którą cały czas stosuje się w artykułach, aby poprzeć swoje racje. Gdy słyszymy, że jakiś produkt zawiera jakieś witaminy, minerały lub inne składniki – bez podania konkretnych danych – powinna włączyć nam się czerwona lampka, bo każdy produkt zawiera prawie cały komplet witamin i minerałów! Pytanie jednak, jak dużo ich zawiera. Czytając, że jakiś produkt zawiera witaminę B1, nie dowiecie się o nim zupełnie niczego. Bo może zawierać jej minimalną zupełnie nie wystarczającą nam ilość – i tak najczęściej niestety jest w takich wypadkach.
Korzystając z okazji, dorzucę oliwy do ognia i zamiast największego superfoodu, pokażę Wam najbardziej śmieciowy produkt, który jednak prawie zawsze jest dziś chwalony – dokładnie w ten sam sposób.
A jest nim… masło.
Jest to produkt, który zawiera w odpowiedniej ilości tylko 1 składnik odżywczy. Z ponad 40 składników niezbędnych w naszej diecie, które zaleca Narodowa Akademia Nauk w DRI (Dietary Reference Intake). Spójrzcie na poniższą tabelkę:
Spożywając 2000 kcal masła, otrzymamy jedynie wystarczającą ilość witaminy A. Masło jest dosłownie pozbawione wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Co więcej, składa się prawie wyłącznie ze składników szkodliwych – zjadając kostkę masła przekroczymy o ponad 1000% maksymalną dozwoloną ilość tłuszczów nasyconych.
Wszystkie informacje podane o pączku, równie dobrze można by dopasować do masła i, niestety tak właśnie robią zwolennicy tego tłuszczu. W ten oto sposób, zachwala się setki nic nie wartych produktów. Możemy np. przeczytać, że nasze babcie używały masła i nie chorowały, a my używamy margaryn i to przez nie chorujemy. Ale przecież pączki też były znane i jedzone przez nasze babcie – czy więc pączki również należy traktować jako naturalny dla nas pokarm?
Możemy w końcu powiedzieć – bez przesady, odrobina masła jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Ok, ale przecież o wszystkim można tak powiedzieć. Mała paczka chipsów jedzona raz dziennie też jeszcze nikogo nie zabiła. Musimy jednak zdawać sobie sprawę z jakości danego pokarmu. Masło jest najgorszym pokarmem (dostępnym w sprzedaży) jaki możemy tylko jeść (no może prócz margaryn z tłuszczami trans). Wiem wiem, znam argument nie do pobicia – ale moja babcia zawsze jadła masło i jest zdrowa!
Moja sąsiadka od niepamiętnych czasów jadła każdego dnia małą paczkę chipsów, siedząc każdego popołudnia na ławeczce przy domu. Dożyła w świetnej formie i z brakiem siwych włosów 95 lat. Czy jest to powód, aby uznać chipsy za wartościowy produkt? W żadnym razie. Stało się tak „pomimo” codziennej porcji chipsów.
Kompleksowa ocena produktów
Po co o tym piszę? Abyście w dzisiejszym szumie informacji nie dali się nabrać tysiącami szkodliwych i pseudonaukowych rad.
Jedyna obiektywna ocena jakości pokarmu, to spojrzenie na niego w sposób kompleksowy. Nie możemy wyciągać pojedynczego składnika i tylko na jego podstawie oceniać wartości produktu. Idąc tym tokiem możemy bowiem wrzucić do szamba wiadro czosnku i ogłaszać, że otrzymaliśmy zupę przeciwwirusową 😉
.
Książka „Dieta odżywcza”
Więcej możesz przeczytać w mojej książce. Jest to odpowiedź na towarzyszące nam dziś ogromne dietetyczne zamieszanie. Książka poprzez analizę składu 460 produktów dokładnie pokazuje, które pokarmy są najbogatsze w cenne składniki odżywcze. Jest to prosty i graficzny przewodnik, który uczy jak doskonale zbilansować swoją dietę.