Jak przekonać dzieci do jedzenia warzyw? – żywienie dzieci cz. 3

Teoria teorią, a praktyką idzie swoją drogą. Dzieci po 1. roku życia często odmawiają jedzenia warzyw. Jak sobie z tym radzić? Spytaliśmy 6 cenionych przez nas mam blogerek.

Myśląc o żywieniu dzieci, nie sposób nie zadać dwóch pytań, kluczowych w radzeniu sobie z dietą dzieci:
1. Jak przekonać dzieci do jedzenia warzyw?
2. Jak radzić sobie z otoczeniem?

Postanowiliśmy spytać o to 6 cenionych przez nas blogerek. Posłuchajcie.


Aga Kopczyńska
www.agamasmaka.pl

Mówimy o przekonywaniu dzieci. A co z dorosłymi i niemowlętami? Czy ich też przekonujemy w tradycyjnym rozumieniu tego słowa? Czy to przynosi efekty? Znam dorosłych, których nic nie jest w stanie nakłonić do zmiany. Nie działają argumenty lekarzy, dietetyków, rodziny. Czy na etapie wprowadzania pierwszych stałych posiłków w przypadku niemowląt przekonujemy je?

Słowo przekonać odwołuje się do zmiany przekonań. Przekonania niestety bardzo trudno zmieniać przez jednostronne komunikaty. Uczymy się przez naśladowanie i doświadczanie (smaków, zapachów, faktur pożywienia, sytuacji społecznych z jedzeniem w tle). Dlaczego sądzimy, że da się przekonać dziecko, skoro to nie działa w przypadku dorosłych czy niemowląt? Pozwól dziecku zaobserwować, co jesz. Jedzcie i gotujcie razem w dobrej atmosferze, również z innymi ludźmi. Rozmawiaj, ale nie przekonuj. Tłumacz, ale nie zmuszaj.

Kiedy rodzina obdarowuje dzieci niezdrowymi smakołykami, problem może leżeć w ich braku wiedzy i/lub nierespektowaniu twoich decyzji jako rodzica. Tłumacz, edukuj przez doświadczenie, zapraszaj na jedzenie lub na wspólne gotowanie. Pracuj nad asertywnością i komunikacją w rodzinie. Nawet nie wyobrażasz sobie jak często kłótnie o jedzenie wynikają z nierespektowania czyichś granic i braku asertywności.

Polecamy też świetny artykuł Agi w temacie jedzenia warzyw przez dzieci:
https://www.agamasmaka.pl/2016/08/dlaczego-dziecko-je-warzyw.html


Asja Michnicka
www.mamanaroslinach.pl

Jak przekonać dzieci do jedzenia warzyw?
W każdym posiłku proponuję mojemu synowi (10 miesięcy) warzywa (w tym rośliny strączkowe) i nawet, jeżeli on decyduje się ich nie jeść, może poznać zapach, konsystencję, fakturę, zgnieść je w ręce, wetrzeć sobie we włosy. Jeśli widzę, że nie ma ochoty na to, co przygotowałam, nie rezygnuję z proponowania tego w kolejnych dniach. Zdarza się, że po jakimś czasie nigdy wcześniej nie ruszona fasolka, nagle staje się przekąską numer jeden. Warto też odpowiednio łączyć warzywa z potrawami. Do ukochanych dań może niekoniecznie dodawaj nielubianego brokuła – najpewniej nie zostanie w ogóle ruszony. Spróbuj zaproponować go do potrawy średnio lubianej lub przed posiłkiem, jako przystawkę. Warzywa często zyskują na atrakcyjności, gdy nie mają za dużej konkurencji na talerzu – wystarczy uparować je na chrupko i podlać dobrą oliwą.

Na początku rozszerzania diety można proponować dziecku warzywa w „czystej” postaci, ale później nie bój się aromatycznych przypraw i ziół! To one tworzą danie. Marchewka ciekawiej będzie smakowała z rozmarynem, a burak z tymiankiem. Warzywne leczo z dodatkiem dobrej jakości mieszanki curry to jesienny comfort food. Dynia z cynamonem, pietruszka z imbirem – zapach jest cudowną zapowiedzią posiłku. A czego nie robić, jeśli chcesz, aby dziecko polubiło warzywa? Niech nie korci cię osławione przemycanie! Tak, jeśli masz ochotę wsadzić brokuła między ulubiony farsz z kaszy do naleśników, nie rób tego. To nie sprawi, że dziecko polubi brokuła, a może sprawić, że po prostu przestanie ci ufać. Zresztą, po co coś przemycać, skoro podobno jest takie dobre? Hm, podejrzane!


Natasza Bekierska
www.mogewiecej.pl

W przypadku moich dzieci sprawdziło się pozytywne mówienie o warzywach. Głośne zachwycanie pomidorem, papryką, ogórkiem kiszonym. Podejrzewam jednak, że największą zasługą tego, że moje dzieci lubią jeść warzywa jest to, że sama je jem w dużych ilościach. Każde śniadanie i praktycznie każdy obiad jest bogaty w warzywa. Wszystkie podawane w prostej formie, w plasterkach. Oczywiście etapy były różne. Pamiętam moment kiedy nie jedli warzyw zupełnie. Wówczas nie zmuszałam ich do tego, za to niezmiennie zachwalałam smak warzyw na swoim talerzu.

W przypadku najbliższej rodziny poradziłam sobie bez wyzwań, (przynajmniej w obszarze słodyczy… gorzej z wyeliminowaniem mięsa w kuchni babć). Prostota polegała na tym: odkąd się urodzili, głośno mówiłam, że w moim domu funkcjonuje ZAKAZ przynoszenia dzieciom słodyczy. Jak ktoś ma potrzebę dopieszczania dzieci jedzeniem, proszę bardzo… owoce są mile widziane i to jedyna dopuszczalna forma. Najstarsze moje dzieci mają prawie pięć lat i do dziś nie jadły batoników i innych dedykowanych dzieciom słodyczy. Za sukces uważam również i to, że moje dzieci nie mają kontaktu z reklamami telewizyjnymi i na ten moment jeszcze nie wiedzą jakie bogactwo słodkiej chemii można znaleźć na półkach sklepowych. Póki nie wiedzą, nie wymuszają na mnie kupna. Ponad to są wychowywane w przeświadczeniu, że cukier szkodzi i należy go bardzo ograniczać, zwłaszcza ten w „sklepowych” słodyczach.


Magdalena Sikoń
www.wegemaluch.pl

Jak przekonać dziecko do jedzenia warzyw?
Nie znam człowieka, który ma gotowy przepis na to jak zachęcić dziecko do jedzenia warzyw. Jedno jest pewne – wszystkie nauki wynosimy z domu. Jeżeli rodzice jedzą warzywa, dodają je do każdego posiłku to dla dziecka normalną rzeczą staje się jedzenie różnorodnych warzyw. Ale jeżeli rodzice na myśl o cukinii czy papryce krzywią się, to nie dziwmy się że dzieci też nie będą jadły warzyw. To na rodzicach leży obowiązek uczenia zdrowego jedzenia, tłumaczenia dzieciom dlaczego jedzenie warzyw jest bardzo zdrowe dla naszego zdrowia.

Bardzo często zdarza się, że dzieci mimo iż rodzice jedzą warzywa – nawet w kierunku warzyw nie spojrzą. Wtedy najlepszą metodą jest danie im wyboru – niech sami zdecydują, które warzywo zjedzą. Dobrą, sprawdzoną metodą jest wspólne gotowanie – krojenie i smakowanie składników. Poprzez zabawę i wspólne przebywanie można również zachęcić do eksperymentowania z warzywami. Niektórzy rodzice chcąc „przemycić” warzywa robią zupę krem. Moim zdaniem wszystkie sposoby zachęcania są dozwolone. Próbujmy i nie zniechęcajmy się. Po 10 próbie powinno zadziałać.

Jak radzić sobie z otoczeniem?
Nie ma na to sposobu. Niezdrowe przekąski są wszędzie. Ja mojemu dziecku przygotowuje do szkoły zdrowe przekąski: jabłka, maliny, brzoskwinie itd., ale to jest dziecko i zawsze ma ochotę na coś niezdrowego. Uważam, że nie należy przesadzać. Nie ma sensu zabraniać dziecku jedzenia niezdrowych rzeczy ale trzeba mu tłumaczyć do czego ich nadmiar może doprowadzić.


Sylwia Falkiewicz
www.wszystkojestwglowie.pl

Czego NIE robić, żeby dzieci chętnie jadły warzywa?

Nie zmuszać do jedzenia warzyw, „bo są takie zdrowe”. Zamiast tego starać się przekazywać jak najwięcej wiedzy o tym, dlaczego dane warzywo jest wartościowe odżywczo i co dobrego „robi” dla naszego organizmu, a najprawdopodobniej dziecko samo będzie prosiło o podanie go, żeby mieć zdrowe serce, sprawny mózg czy lśniące włosy.

Nie zniechęcać się, kiedy dziecko twierdzi, że jakiegoś warzywa nie lubi. Być może nie lubi go w konkretnej formie, a w innej zjadłoby chętnie, a nawet z dokładką. Próbować podawać takie warzywa kilka razy w różnych opcjach i sprawdzać, czy nie okaże się na przykład, że pomidory na kanapkach są „be”, ale zmiksowane na sos do spaghetti już „pycha”. Podpytywać dziecko, z jakiego powodu czegoś nie lubi – może nie odpowiada mu kolor, może zapach, może konsystencja, może woli surowe zamiast ciepłych albo wręcz odwrotnie… Często dopiero po kilku próbach okazuje się, czy konkretne warzywo jest faktycznie w każdej możliwej opcji na liście „niejadalnych” czy może jednak istnieje forma, w której będzie przez dziecko lubiane i chętnie zjadane.

Nie tracić nadziei na zmianę. Czasem dzieci jedzą lub nie jedzą czegoś fazami i wraz z upływem czasu zmieniają swoje ulubione smaki i potrawy. Ukochana zupa pomidorowa 5 razy w tygodniu – czemu nie? Szlaban na szpinak przez rok? Ok, w zamian umawiamy się na sałatę lodową albo szpinak „baby” do szkolnej śniadaniówki. Warto co jakiś czas weryfikować, czy może dziecku „nie odmieniło się” i może nadszedł już lepszy moment na wprowadzenie do menu kolejnych, nie lubianych dotąd warzyw.

Najważniejsze moim zdaniem jest nie robić z jedzenia warzyw problemu, a raczej starać się dawać dziecku jak najwięcej okazji do zdobycia dobrej wiedzy na temat odżywiania, wartości warzyw w diecie oraz mnóstwa możliwości, jakie dają one w zakresie kulinarnych doświadczeń na co dzień. Ani się nie obejrzymy, a nasze dzieci będą tłumaczyły innym, że brokuły są dobre na muskuły, a „jedno jabłko dziennie trzyma lekarza z dala ode mnie.


Marta Mytych
www.veganama.pl

Jak przekonać?

Eksperymentami i dawaniem przykładu! My od samego początku podajemy dzieciom różne w różnej postaci. Świetnie sprawdzają się różnego rodzaju zupy, kremy, przeciery. Ale i smoothie. Sami bardzo lubimy pić zielone koktajle, lubimy je przyrządzać razem, opowiadać co jest w środku. Czy dany smak odpowiada dziewczynkom, a może następnym razem dodać więcej banana, jabłka. Razem przygotowujemy, pijemy, to również fajna aktywność rodzinna. Dużo opowiadamy o jedzeniu i pokazujemy jak dana potrawa powstaje od początku do końca. Dziewczynki pomagają i z dumą później opowiadają, że np. umyły listki do leczo (np. szpinak) albo wsypywały przyprawy do garnka. Zachęcamy do jedzenia surowych warzyw i owoców, ale też nie napieramy jeżeli coś im nie smakuje, żeby ich nie zniechęcić. Przecież każdy ma swoje osobiste preferencje smakowe prawda?

Jak sobie radzić z najbliższym otoczeniem?

Rozmawiać z nimi. Kiedy zaczynaliśmy przygodę z dietą roślinną, wiele osób było przeciwnych, szczególnie jeżeli chodzi o dzieci. Jednak spokojnie odpowiadaliśmy, że mamy już wiedzę, aby ta dieta była zbilansowana zgodnie z potrzebami. Skonsultowaliśmy się z dietetykiem, czytaliśmy. Jeżeli chodzi o niezdrowe przekąski to w naszym otoczeniu zaszły ogromne zmiany. Początkowe komentarze „biedne dziecko, nigdy nie jadło Snickersa”, zostały zastąpione „sprawdzę skład, czy to ciastko nie ma mleka w proszku” i większą selekcją przy zakupach łakoci. Ale też musieliśmy dać na to rodzinie i znajomym czas. Nic na siłę. Nie da się też przed tym w 100% uchronić, ale warto edukować spokojną rozmową. Uwierzcie mi, nie spodziewaliśmy się jak nasze otoczenie zmieni podejście do diety roślinnej przez te kilka lat.


Dodam jeszcze kilka słów od siebie. Moja 3-letnia Amelcia je prawie wszystko i jest bardzo ciekawa nowych smaków, trudniej jest jednak z 5-letnim Szymonkiem, który już od małego miał w menu jedynie wybrane smaki i bardzo bał się jakichkolwiek zmian. Potrafił przez całą zimę jeść wyłącznie same pomidory (które tak na marginesie kosztowały 20 zł/kg – mieliśmy 2 budżety, nasz i Szymonka na pomidory). Gdy posmakował ziemniaków, obiad bez ziemniaków to nie obiad i do dziś jest to jego ulubione jedzenie, zaraz obok pieczywa razowego z roślinnymi pastami 🙂 Momentem, w którym zmieniły mu się upodobania, był faktycznie moment poznania „słodkości” i „babcinych” ciast. Do dziś imprezy domowe wiążą się z intensywnymi poszukiwaniami ciast… Edukujemy go przez rozmowę i podkładanie cały czas nowych smaków, po pewnym czasie z ciekawości sam próbuje i część warzyw zaczyna lubić na nowo. Opowiadamy mu też, które rzeczy są dobre dla jego brzuszka, a które nie, które zawierają „chemię”, a które mają witaminy i minerały. Oczywiście wszystko dostosowujemy do jego wiedzy i pojmowania. Dzięki temu świadomie rezygnuje z napojów i jedzenia, które zawierają „chemię” lub są niedobre dla jego zdrowia. Czasem przejęty faktem napojów pełnych „chemii” wylewa je do toalety, gdy od kogoś dostanie. Być może nie powinienem pozwalać mu na wylewanie napojów, cieszy mnie jednak fakt, że wie i rozumie, że jedzenie i picie jest ważne dla jego zdrowia. I że nie wszystko, co może kupić lub od kogoś dostać jest dla niego dobre. Ma to jednak też ciekawe aspekty, niedawno w sklepie zobaczył napój, zdjął z półki i chciał wylać… 

A Wy, jak przekonujecie dzieci do jedzenia warzyw oraz jak radzicie sobie z otoczeniem? 🙂

.

Książka „Jadłospisy witalne”

Można już zamówić naszą najnowszą książkę. Są to roślinne przepisy, które dosłownie przywrócą Ci siły witalne.

Wszystkie przepisy z tej książki mają wyjątkowo niski ładunek glikemiczny, dzięki czemu jeszcze lepiej pomagają odzyskać energię oraz wspierają utratę wagi. Co więcej, są też świetnym wsparciem dla osób z insulinoopornością i cukrzycą.

Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Marta
Marta
5 lat temu

Mi bardzo zależało na spożywaniu przez dzieci warzyw a że w żaden sposób nie mogłam ich nakłonić by je jadły zaczęłam im robić z nich soki. Tłoczyłam je w domu bezpośredni z wyciskarki Philipiaka i dało to wtedy pożądany efekt. W sumie się nie dziwię bo i ja chętnie je piłam gdyż były smaczne zwłaszcza z dodatkiem słodkich owoców.

Kalina
Kalina
5 lat temu

Czy ta wyciskarka poza tłoczeniem soków ma jeszcze jakieś funkcję?

Luiza
Luiza
1 rok temu

Polecam książki z serii „MIś Tami je z nami”, które zachęcają dzieci do spróbowania i zasmakowania w warzywach. Dzięki jednej z książek mój synek zaczął jeść marchewkę i uważam, że to duży sukces 🙂

Zobacz również
mail facebook instagram