
Jak zostałam docenianą w domu kucharką
Od 20 lat gotuję dla mojego męża, trójki synów i dla siebie. I było to zawsze moją wielką pasją. Jednak dopiero od niedawna moje gotowanie stało się również pasją mojej rodziny.
Historię tę opowiedziała mi jedna z czytelniczek, Agata.
Przeglądając kolejną książkę kucharską, wpadła mi do głowy niezwykła myśl, a może by tak równie pięknie dekorować i podawać jedzenie?
Bardzo szybko myśl ta zamieniła się w czyn. Jeszcze tego samego wieczoru na kolację podałam moim czterem mężczyznom cieciorkę z warzywami, i tak jak postanowiłam, zmieniłam jedną rzecz.
Dotychczas wszystko mieszałam, wrzucałam do wielkiej misy, kładłam na stół i każdy nakładał sobie ile chciał na swój talerz. Tego wieczoru skomponowałam każdemu jego własny talerz. Cieciorka nie była wymieszana z sosem, a warzywa ułożone były kolorystycznie. Całość przyozdobiłam świeżymi ziołami. I dopiero tak ułożone talerze polane były delikatnie sosem. Moje danie a’la mały chlewik zamieniło się w a’la restauracja u mamy.
Zaskoczenie moich „gości” było warte moich wysiłków. Większe zaskoczenie przeżyłam jednak ja, gdy następnego dnia mój najmłodszy syn, który należy do największych niejadków i którego łatwiej chyba zmusić do nauki niż do jedzenia, spytał się wieczorem, co będzie na kolację!
Wkrótce mąż zaczął regularnie chwalić moje jedzenie, a dzieci przestały przy jedzeniu marudzić. Pomyślałam sobie, że albo zwariowałam, albo dokonałam magicznego odkrycia.
Mój 7 letni Piotruś je pomidory! A mąż wraca z pracy i chce mi pomóc w przyrządzaniu jedzenia. Znajoma spytała się mnie ostatnio gdzie nauczyłam się tak gotować, a starszy syn, który przyprowadza w soboty kolegów, prosi mnie błagalnym wzrokiem, żebym przygotowała im „coś super do jedzenia”.
Nie zmieniając nic w moich przepisach, nagle stałam się docenianą kucharką. Cała rodzina zaczęła jeść więcej warzyw, a mały Piotruś niejadek pyta się mnie czasem jakie warzywa jeszcze umiem robić do jedzenia! Odkryłam magiczną formułę i nie zamierzam z niej zrezygnować. I czerpię z gotowania jeszcze większą radość.
Dodaj komentarz